środa, 10 lutego 2016

2. Jak wryty staje twój czas

Siedziała na ławce prze hotelem i paliła kolejnego papierosa. Uwielbiała późną jesień. Świat, który zamierał w tym okresie, wydawał się być sprzeczny z jej pozytywnym nastawieniem do rzeczywistości. Jednak to właśnie teraz czuła się sobą. Cieszyła się, że jest tutaj, z nimi. Większość z nich widziała pierwszy raz w życiu, jednak wiedziała, że ten czas nie będzie stracony. Byli bandą zwariowanych, pozytywnie zakręconych i świetnie bawiących się ludzi. Jedynie Piotrek wydawał się być niezadowolony z obecnej sytuacji. I Przemek. O nim myślała najwięcej.
-Przeziębisz się. – usłyszała głos Czauderny nad sobą.
-Siadaj i nie marudź. –uśmiechnęła się. – Nigdy nie przypuszczałam, że jeszcze cię spotkam, a już na pewno nie tutaj.
-Nie wyglądam na siatkarza?
-Nie wyglądasz na człowieka, który robi coś na poważnie. – spojrzała na chłopaka. – Michalina.
-Przemek. –uścisnął jej dłoń. – Bo nie robię. Wolę się bawić.
-I zaliczać kolejne panienki. Tak wiem, słyszałam. – przybliżyła się do niego – Więc dlaczego mi nie dobrałeś się do maj...
-Bo ty jesteś inna.  – przerwał jej. – Ale kiedyś sama je ściągniesz przede mną, Kotku. – uśmiechnął się cynicznie. – Jesteś na mojej liście, a ja zawsze dostaję, to czego chce.
-A gdybym ci powiedziała, że się mylisz.
-Miesiąc. – wstał. – Miesiąc i nie będziesz mogła przestać o mnie myśleć.

Na śniadanie zeszła pierwsza. Nikogo jeszcze nie było. Zamówiła kawę i wpatrywała się w obraz za oknem. Nie mogła w nocy spać. Było w niej tyle sprzecznych emocji.
-Jeśli myślisz, jak stąd uciec, to wiedz, że nie ma takiej możliwości. Jeśli będzie trzeba przywiąże cię do tego krzesła. – spojrzała na Piotrka i wybuchła śmiechem. – Jak możesz! I ty?
-Proszę cię, przecież oni nie są tacy źli. – uśmiechnęła się. – Co ty chcesz od tych biednych chłopaków?
-Oni straszą.
-Piotr. Opanuj się. Bo jeszcze pomyślę, że zwariowałeś.
-Miśka, ja wiem, żeś ty zahartowana. Od zawsze tylko z mężczyznami. Ale na Boga, ale oni...
-Pomocy, Piotruś pomocy – do stołówki wpadł zdyszany Wojtek w różowej koszulce. – Oni mnie pofarbowali!  Zobacz, jak ja wyglądam. Jak ktoś, kto lubi chłopców!
-Mówiłem. No mówiłem. – Piotr wstał, a Michalina wybuchała śmiechem, widząc jednak zabójczy wzrok mężczyzn, wstrzymała oddech. – Kto ci to zrobił, kochaniutki?
-Kamil. – odparł Ferens i otarł niewidzialną łzę.
-A dlaczego ci to zrobił? – zapytała nieśmiało Miśka.
-Bo mnie nie lubi – widząc minę Piotrka dodał. – Zjadłem mu biszkopcika. Ale tylko jednego. Takiego malutkiego. – wszyscy prócz obrażonego Wojtka zaśmiali się głośno.

Przeglądała zdjęcia z meczu, gdy przysiadł się do niej kapitan drużyny. Nie mieli okazji, by porozmawiać, więc była szczególnie zdziwiona.
-Przepraszam za chłopaków. – powiedział cicho. – Oni tylko, no wiesz.
-Sprawdzają Piotrka. – uśmiechnęła się. – Wiem. To widać. Znaczy, wszyscy widzą, tylko nie on. Mnie to nie rusza, ale on się naprawdę kiedyś zdenerwuje.
-No tak.
-Mogę mieć do ciebie pytanie? Dlaczego tak wszyscy martwicie się Przemkiem?
-Wymyślił sobie, że tak zagłuszy wyrzuty sumienia. Że rzucając siatkówkę, będzie wolny.
-To pozwólcie mu to zrobić. – powiedziała spokojnie. – Kiedy ja musiałam rzucić rajdy, zaczęłam robić zdjęcia. Żeby nie zwariować. On tylko chce to zrobić, ale w głębi serca kocha to. Musi tylko to sobie uzmysłowić. Inaczej zrobi wam na złość. Ja zaczęłam biegać, gdy powiedziano mi, że nadmierny wysiłek jest zakazany. Na złość facetowi, zaczęłam żyć swobodnie. Na przekór bratu wyjechałam do Krakowa. Wbrew rodzinie żyje po swojemu. Ale wiem, że z każdą pierdołą mogę na nich liczyć. Pozwólcie mu robić to, co robi.

-Michalina. –kapitan spojrzał niepewnie na dziewczynę – Byłaś mistrzem. A mistrzowie zawsze zostają na szczycie.

******
Coś się urodziło, ale nie wyrosło. 
Miłego ;) 

2 komentarze:

  1. Miska też coś ukrywa. I ta chemia między nimi :) Zostaje

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo <3
    Jestem zauroczona całym blogiem, jak i tym rozdziałem.
    I ten Przemek, taki pewny siebie :3
    Czekam na więcej
    Weny <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń