Stała na ulicy patrząc przed siebie. Nie mogła uwierzyć w to, co widziała. Nie teraz. Zaczęła oddychać głęboko. Nie mógł ot tak, znów pojawić się w jej życiu. Nie teraz. Już nie. Jak ją tu znalazł? Karol. Tego mogła być pewna. Stała i wpatrywała się w niego. Stał i wpatrywał się w nią. A nad nimi padał śnieg. Jak w taniej komedii romantycznej. Ona kocha jego, on kocha ją. Ona wychodzi za mąż za innego, on przychodzi i ratują ją przed popełnieniem największego błędu w swoim życiu. Nie teraz. Nie ona i nie on. Za tydzień miała zostać żoną Aarona i nic tego nie zmieni. Nawet on. W szczególności on. Stała patrzyła na niego. Stał i patrzył na nią. Żadne z nich nie ruszyło się choćby o krok, a miasto coraz bardziej pogrążało się w bieli. Stali tak, jakby pochodzili z dwóch różnych światów. Jakby ich wspólny nigdy nie istniał. Jakby nic nigdy ich nie łączyło. Stała i patrzyła na największą miłość swojego życia. Stała i patrzyła na jedynego mężczyznę, którego pokochała w życiu. Czas stanął w miejscu. Nie liczyło się już nic. Także oni.
Stał na ulicy i patrzył na nią. Jednak tu była. Nie śniła mu się. Była. Stała i patrzyła na niego. Zaczął szybciej oddychać. Znów zjawiła się w jego życiu. Tak bardzo czekał na ten moment. Tyle razy wyobrażał sobie, jak staje przed nim. Jak wtula się w jego ciało. Jak szepcze, że go kocha. Wyobrażał sobie, że wpuszcza go do swojego świata. Ratuje kolejny raz. Nic takiego nie miało się jednak wydarzyć. Ich świat nigdy już nie będzie spójny. Jednaki. Był on i była ona. Nie było ich. Stał i patrzył na kobietę swojego życie. Jedyną kobietę, z którą kiedykolwiek chciał się zestarzeć. Tylko z nią chciał doczekać się gromadki dzieci. Stał i patrzył, jak odchodzi miłość jego życia. Stał i nie umiał jej zatrzymać. Nie chciał. Tak musiało być. Za tydzień będzie należała do innego mężczyzny. A on do końca życia będzie zasypiał z jej uśmiechem przed oczami i zapachem mandarynek, które tak uwielbiała. Czas stanął w miejscu. Nie liczyło się już nic. Także oni. W szczególności oni.
12.01.2016, Kopenhaga
Ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej. Nie mogła pokazać, jak bardzo słaba czuła się w tej chwili. Patrząc na uśpiony obraz miasta zastanawiała się, co tak naprawdę tu robi. Co tak naprawdę sprawiło, że znajduje się tutaj, a nie gdzie indziej? Mogła być w każdym miejscu na świecie, a była tu, z nim. Wiedziała, że jeśli tylko się odwróci przepadnie. Zostanie z nim na zawsze, a tego przecież nie mogła zrobić. Tyle teraz działo się w jej głowie, tyle myśli krążyło jej w żyłach. Wciąż czuła jego dotyk na swojej skórze. Jej ciało wciąż pamiętało pocałunki składane nad ranem na jej podnieconym ciele. Wciąż słyszała jego przyspieszony oddech. Był. Ale wiedziała, że nie mogła pozwolić mu zostać po raz kolejny. Zdarzyła jej się chwila słabości. I właśnie ta chwila spała właśnie spokojnie w jej łóżku. Był taki spokojny. Miał twarz dziecka, jakby czas nie odznaczył swego upływu na jego ciele. W nocy pokazał jej jednak swoje drugie oblicze. Nie był wcale grzecznym chłopcem, za którym szalały dziewczęta znacznie młodsze od niej, ale także znacznie starsze. Miał w sobie coś, co przyciągało do niego każdą. Gdyby chciał, mógł każdej nocy mieć inną i przecież miał. Nie była wyjątkiem, wiedziała o tym, aż za dobrze. Za chwilę zniknie nie tylko z jej łóżka, ale także życia, jej chwila słabości. Ta, która nigdy już miała się jej nie przytrafić.
-Dlaczego nie śpisz? - poczuła, jak jego silne ramiona oplatają ją w pasie. - Nie mogę spać bez ciebie. Twoje miejsce jest obok mnie. - złożył na jej szyi czuły pocałunek. - Nie zapomnij o tym.
-Nie mogłam spać. - spojrzała przez okno, widząc tam jego odbicie. Znów był opanowanym młodym człowiekiem. Zaspany, z lekkim zarostem, z włosami w nieładzie był jeszcze bardziej czarujący niż zwykle. - Myślałam, dlaczego akurat tu musieliśmy się spotkać. Jest tyle miejsc na ziemi, a my spotkaliśmy się akurat tu i teraz.
-Jest tylko jeden racjonalny powód. - odwrócił ją do siebie. - Ktoś wiedział, jak bardzo tęsknie za owsianką z bananem i żurawiną z samego rana. Ale zanim zamknę cię w kuchni, zobaczę w jakim stanie jest to twoje obolałe kolano. - pocałował jej płatek lewego ucha. Tego wrażliwszego.
-Nawet nie próbuj. - próbowała się wyswobodzić z jego ramion. - Powinieneś już pójść. - jednak z każdym kolejnym pocałunkiem jej opór miękł. Chciała tego. Ona tego chciała, nawet jeśli rozum mówił, co innego.
Wiedziała, że podjęła słuszną decyzję, nawet jeśli przyniesie tylko ból i cierpienie. Nawet jeśli przyjdzie jej zapłacić za to własnym życiem. Zasypiając w jego ramionach wiedziała, że spotkała w swoim życiu anioła, który dał jej wszystko, o czym marzyła.
-Kocham cię. - wyszeptała wycierając pojedynczą łzę. Tęskniła za nim. Tęskniła za miłością swojego życia.
********
Moi drodzy,
wchodzę już chyba na poziom wyżej, wyczuwam podniecenie związane ze zbliżającym się zakończeniem. Coś czuje, że w pewnym miejscach będę miała problemy.
Ocenę tradycyjnie zostawiam Wam, ale proszę oddajcie mi ten czas, który podkradacie :)
Pozdrawiam i do następnego :)
12.01.2016, Kopenhaga
Ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej. Nie mogła pokazać, jak bardzo słaba czuła się w tej chwili. Patrząc na uśpiony obraz miasta zastanawiała się, co tak naprawdę tu robi. Co tak naprawdę sprawiło, że znajduje się tutaj, a nie gdzie indziej? Mogła być w każdym miejscu na świecie, a była tu, z nim. Wiedziała, że jeśli tylko się odwróci przepadnie. Zostanie z nim na zawsze, a tego przecież nie mogła zrobić. Tyle teraz działo się w jej głowie, tyle myśli krążyło jej w żyłach. Wciąż czuła jego dotyk na swojej skórze. Jej ciało wciąż pamiętało pocałunki składane nad ranem na jej podnieconym ciele. Wciąż słyszała jego przyspieszony oddech. Był. Ale wiedziała, że nie mogła pozwolić mu zostać po raz kolejny. Zdarzyła jej się chwila słabości. I właśnie ta chwila spała właśnie spokojnie w jej łóżku. Był taki spokojny. Miał twarz dziecka, jakby czas nie odznaczył swego upływu na jego ciele. W nocy pokazał jej jednak swoje drugie oblicze. Nie był wcale grzecznym chłopcem, za którym szalały dziewczęta znacznie młodsze od niej, ale także znacznie starsze. Miał w sobie coś, co przyciągało do niego każdą. Gdyby chciał, mógł każdej nocy mieć inną i przecież miał. Nie była wyjątkiem, wiedziała o tym, aż za dobrze. Za chwilę zniknie nie tylko z jej łóżka, ale także życia, jej chwila słabości. Ta, która nigdy już miała się jej nie przytrafić.
-Dlaczego nie śpisz? - poczuła, jak jego silne ramiona oplatają ją w pasie. - Nie mogę spać bez ciebie. Twoje miejsce jest obok mnie. - złożył na jej szyi czuły pocałunek. - Nie zapomnij o tym.
-Nie mogłam spać. - spojrzała przez okno, widząc tam jego odbicie. Znów był opanowanym młodym człowiekiem. Zaspany, z lekkim zarostem, z włosami w nieładzie był jeszcze bardziej czarujący niż zwykle. - Myślałam, dlaczego akurat tu musieliśmy się spotkać. Jest tyle miejsc na ziemi, a my spotkaliśmy się akurat tu i teraz.
-Jest tylko jeden racjonalny powód. - odwrócił ją do siebie. - Ktoś wiedział, jak bardzo tęsknie za owsianką z bananem i żurawiną z samego rana. Ale zanim zamknę cię w kuchni, zobaczę w jakim stanie jest to twoje obolałe kolano. - pocałował jej płatek lewego ucha. Tego wrażliwszego.
-Nawet nie próbuj. - próbowała się wyswobodzić z jego ramion. - Powinieneś już pójść. - jednak z każdym kolejnym pocałunkiem jej opór miękł. Chciała tego. Ona tego chciała, nawet jeśli rozum mówił, co innego.
Wiedziała, że podjęła słuszną decyzję, nawet jeśli przyniesie tylko ból i cierpienie. Nawet jeśli przyjdzie jej zapłacić za to własnym życiem. Zasypiając w jego ramionach wiedziała, że spotkała w swoim życiu anioła, który dał jej wszystko, o czym marzyła.
-Kocham cię. - wyszeptała wycierając pojedynczą łzę. Tęskniła za nim. Tęskniła za miłością swojego życia.
********
Moi drodzy,
wchodzę już chyba na poziom wyżej, wyczuwam podniecenie związane ze zbliżającym się zakończeniem. Coś czuje, że w pewnym miejscach będę miała problemy.
Ocenę tradycyjnie zostawiam Wam, ale proszę oddajcie mi ten czas, który podkradacie :)
Pozdrawiam i do następnego :)
Nie no, naprawdę? Jednak Przemek?
OdpowiedzUsuńKochana, czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że właśnie zepsułaś ślub? A miało być takk pięknie...
Mieszasz, kręcisz, wprowadzasz chaos. Ale i tak czekam na więcej :) Nawet jeżeli Przemek wygra :)
Kochana, ale ja nigdy nie miałam w planach doprowadzić do ślubu. :) Więc pięknie i tak by nie było.
UsuńJuż niewiele więc wszystkiego się dowiesz. A na razie ciesz się zwycięstwem serca nad rozumem :)
Od kiedy Ty się trzymasz planu? :)
UsuńNo niby tak, ale serce bywa złym doradcą. No dobrze, rozum czasem też :)
Kurcze i ja już nic nie wiem. Nie można przewidzieć, co będzie dalej. No nic, niech będzie, co ma być. Ważne, żeby była z Przemkiem. I zdecydowanie nie jest to tania komedia romantyczna.
OdpowiedzUsuńKasia :)
Oj, ja chyba proście nie umiem, ale się staram naprawdę.
Usuń"(...) podniecenie związane ze zbliżającym się zakończeniem."
OdpowiedzUsuńC O ?
Wszystko kiedyś się kończy :)
UsuńMiał być ślub :)) ale sądziłam, że go nie będzie, nikt nie lubi trzymać się planu :D
OdpowiedzUsuńZmiany na szybko i to lubię :)
Kochany Przemek <3333
Weny <3
Zapraszam na http://znikamy.blogspot.com/,gdzie właśnie rozpoczęła się podróż Meredith oraz Matta.
OdpowiedzUsuń