07.10.2015 Kopenhaga
-Myślisz, że mógłbym cię tam zostawić? - Grzesiu popatrzył na nią badawczo, zaśmiała się cicho. - I właśnie tak powinno być. Zawsze wiedziałem, że jesteś miła.
-Proszę cię, ja po prostu muszę być sama. - postawiła przed chłopakiem kubek z parującą cieczą.
-Nie, ty chcesz być sama. A najlepsze jest to, że ten matoł mówi dokładnie to samo.
-Czy my drogi przyjacielu, moglibyśmy o nim nie rozmawiać? - zapytała siadając obok niego na dużej kanapie w delikatne różyczki.
-Nie. Właśnie po to przyjechałem na koniec tego świata, żeby z wami porozmawiać?
-Z wami?
-Znaczy chciałem powiedzieć z tobą? - podrapał się po głowie.
-Pytasz czy stwierdzasz? - spojrzała na niego groźnie. - Jeśli się dowiem, że coś przede mną ukrywasz, gorzko tego pożałujesz Pilarz.
-Jej, ale ty się słodko denerwujesz. Już wiem dlaczego ta łamaga, tak lubiła się wkurzać. - uśmiechnął się promiennie.
Cieszyła się, że przyjechał do niej. Jej przyjaciel. Wtedy nie zyskała tylko Przemka, zyskała przyjaźnie, które zostaną z nią na długi czas. Patrzyła, jak Grzesiu popija pomarańczową herbatę i wiedziała, że dała ponieść się emocją. Za szybko się poddała. Powinna była z porozmawiać. Za bardzo ją to dręczyło.
-I dlatego mówię ci, że normalnie nie można z nimi wytrzymać. Raz jeden, raz drugi. A najlepsza już w tym wszystkim jest Łucja. - chłopak nawijał nie interesując się, czy Michalina go słucha. - Przemek niby się nie cieszy, ale on jest łapaczem dzieci. Pomieści wszystkie, ale Łucja zachowuje dystans, oni nigdy się nie lubili, znaczy ten idiota nigdy jej nie lubił.
-Kim jest ta Łucja? - zapytała Miśka wyłapując imię, które padało najczęściej.
-Jego siostrą.
-Przemek nie ma siostry.
-A niby dlaczego jest dziwkarzem? Znaczy był. - Grzesiu spojrzał na nią, jak na wariatkę. - Przez nią. Jak tylko się dowiedział, że jego siostra wróciła. Nie ja powinienem ci tego mówić. Nie ja. Ja nawet wszystkiego nie wiem, ale wiem, że Czauder cię kocha. A jeśli jeszcze się do tego przyznaje, znaczy, że tak jest.
-Ale... - Michalina popatrzyła na chłopaka, nie mogąc zrozumieć, o czym on mówił.
-Więc co to za patałach Aaron i czego on od ciebie chce?
10.10.2015
-Jacy wy jesteście uparci. - Grzesiu usiadł na dużej kanapie i pokręcił z niedowierzaniem głową. - Ty się poddajesz? Ty Przemysław Czauderna? No proszę cię.
-Stary, a co ja jeszcze mogę zrobić? Nawaliłem. - Przemek popatrzyła na chłopaka oczami pełnymi żalu. - Rozumiem ją.
-A wiesz, że wystarczyło powiedzieć prawdę... W obu przypadkach.
-Ta. Cześć, jestem Przemek, mam siostrę, której nie ma. - prychnął.
-Nie, nie to. Michalina by zrozumiała, pomogła. Przecież wiesz.
-Jeśli przyjechałeś, żeby o niej rozmawiać, tam ją drzwi. Ja już z nią skończyłem. Już nie chce, żeby wracała. - powiedział nie patrząc na nikogo.
-Żeby to jeszcze była prawda. Przemek...
-Michalina to zamknięty temat.
Nie mógł zrozumieć, jak można tak bardzo ranić ludzi, których się kocha. Jak wiele można niszczyć przestając rozmawiać. Jak wiele można zaprzepaścić jednym słowem. Jego brat zawsze był idealny. Najlepsze oceny, najlepsze nagrody, umiejący się zachować. I oni. Ci zawsze gorsi. On zaczął grać w siatkówkę, próbując dorównać bratu. Łucja wyszła i nie wróciła. A on za wszystko obwiniał rodziców. Ale czy to był wystarczający powód, żeby stać się takim, jakim się stał? Nie. Szalę przechyliła ciąża Łucji i brak pomocy ze strony ojca. Dziecko zmarło, a on przestał przejmować się wszystkim. Ranił, bo bał się, że i on kiedyś zostanie sam. Potrzebował adrenaliny, by nigdy nie poczuć potrzeby stabilizacji. Ale Michalina wyzwoliła w nim więcej. Chciał mieć z nią dziecko i to wystarczyło, by tamtej nocy nie wrócił do domu... By nie poczuła, że chce od niej więcej, niż ta mogła mu dać... Raniąc ochronił ją przed samym sobą...
-Żebyś tego nie żałował. - Grzesiu ostatni raz spojrzał na przyjaciela.- Cokolwiek bym nie powiedział, wy macie swoją prawdę. Ale ona jest znacznie bliżej niż sądzisz. Znacznie bliżej.
15.10.2015
Ubrana w najlepszą sukienkę jaką miała, zmierzała ku celowi swojej dzisiejszej wędrówki. Umówili się w kawiarence w centrum miasta. Uśmiechnęła się do mężczyzny siedzącego na stałym miejscu. Podeszła do niego i ucałowała w policzek.
-Mam nadzieje, że nie spóźniłam się za bardzo. - usiadła na przeciw niego.
-Oczywiście, że nie przyszedłem wcześniej. - mężczyzna odwzajemnił uśmiech. - Zamówiłem nam po dobrej sałatce i lampce wina.
-Może być. Ale deser wybieram ja. - zaśmiali się. - Mam wszystko załatwione, wystarczy wyznaczyć datę.
-Może w styczniu?
-Chcesz, żebym zamarzła?
-Michalina, im szybciej tym lepiej dla nas obojga. - chwycił jej delikatną dłoń.
-W takim razie styczeń. Już nie mogę się doczekać, Aaron. - wtedy wszystko się zmieni. Wtedy już nikt nie zmusi ją do powrotu do przeszłości. Wtedy będzie już kimś innym. Uśmiechnęła się do mężczyzny. Aaron będzie jej nowym początkiem.
******
Cokolwiek bym nie napisała, będzie źle. I pomyśleć, że kończy się jakaś era... Mega fajna era. Przeżyje Julka, przeżyje Niko, ale Igła. Wracaj mi tu, już tęsknie.
Co do rozdziału, tak właśnie rudap zaczęła mieszać na całego i lepiej nie będzie.
Maturzyści powodzenia! :)
Ubrana w najlepszą sukienkę jaką miała, zmierzała ku celowi swojej dzisiejszej wędrówki. Umówili się w kawiarence w centrum miasta. Uśmiechnęła się do mężczyzny siedzącego na stałym miejscu. Podeszła do niego i ucałowała w policzek.
-Mam nadzieje, że nie spóźniłam się za bardzo. - usiadła na przeciw niego.
-Oczywiście, że nie przyszedłem wcześniej. - mężczyzna odwzajemnił uśmiech. - Zamówiłem nam po dobrej sałatce i lampce wina.
-Może być. Ale deser wybieram ja. - zaśmiali się. - Mam wszystko załatwione, wystarczy wyznaczyć datę.
-Może w styczniu?
-Chcesz, żebym zamarzła?
-Michalina, im szybciej tym lepiej dla nas obojga. - chwycił jej delikatną dłoń.
-W takim razie styczeń. Już nie mogę się doczekać, Aaron. - wtedy wszystko się zmieni. Wtedy już nikt nie zmusi ją do powrotu do przeszłości. Wtedy będzie już kimś innym. Uśmiechnęła się do mężczyzny. Aaron będzie jej nowym początkiem.
******
Cokolwiek bym nie napisała, będzie źle. I pomyśleć, że kończy się jakaś era... Mega fajna era. Przeżyje Julka, przeżyje Niko, ale Igła. Wracaj mi tu, już tęsknie.
Co do rozdziału, tak właśnie rudap zaczęła mieszać na całego i lepiej nie będzie.
Maturzyści powodzenia! :)
Tak. Mieszasz. I to bardzo.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Przemka, ale też go nie rozumiem. Tzn rozumiem i nie rozumiem jednocześnie.
Czekam na więcej i na ten ślub 😍
I tak jest postęp, jeszcze parę dni temu, jakiegokolwiek argumentu bym nie użył i tak był tym złym :)
UsuńJaki ślub? Ja nic nie wiem. :)
Chyba coś si zmienia. Ale i tak uważam, że jest świnią :) Jednak mam nadzieję, że już nikogo nie skrzywdzi :)
UsuńA nie ślub?
Jaki Aaron, co? Jaki? Ja się nie zgadzam. I naprawdę nie chce sugerować się wskazówkami powyżej, ale jaki ślub? Nie, nie i jeszcze nie. Przemek powiedz jej prawdę, daj buzi i obiecaj, że już nigdy żadna, no. Bądź facetem, chociaż raz.
OdpowiedzUsuńChce szybciutko następny.
Kasia.
Ja nic, ani słowem nie wspomniałam o żadnym ślubie, a nawet jeśli to jeszcze nie powiedziane, że musi go wziąć. No przecież ta Dania nie jest taka wielka, muszą się kiedyś spotkać. A potem kto wie, kto wie :)
UsuńPozdrawiam.
Powiem tyle: co?!
OdpowiedzUsuńJa nie chciałam, zostałam zmuszona przez taką jedną. Ale przecież wszystko może się zdarzyć :)
Usuń