niedziela, 8 maja 2016

17. Im szersze skrzydła przypina nam miłość z tym większej wysokości spadamy

20.12.2015r. Ishoj 
Zbliżały się święta. Rok temu w jego życiu była istotka, która rozjaśniała sobą jego życie. Dla niej wstawał i przeżywał kolejny dzień. Nie było jej już i zaczynał wątpić, że jeszcze wkroczy w jego życie. Każdy dzień dedykował jej. Każdy trening, każdy mecz był dla niej. Siatkówka znów zaczęła coś dla niego znaczyć. Była sposobem by zapomnieć. Znaleźć ukojenie. Wkładał kolejne ubrania do walizki. Nie miał ochoty wracać do domu. Nie chciał po raz kolejny słyszeć, że coś w życiu mu nie wyszło. Miał ochotę zostać tutaj, zaszyć się w małym mieszkanku i zapomnieć. Rok temu siedział z nią i lepił pierogi. Rok temu miał wszystko, o czym mógł tylko marzyć. Miał nadzieję, że gdziekolwiek jest, jest szczęśliwa. Że z kimkolwiek dzieli życie, jest to życie, o jakim marzyła. Nie mógł znieść myśli, że ktoś mógłby zająć jego miejsce. Że ktoś inny, mógłby ją kochać. Spać w jej łóżku. Dotykać. Że inny mężczyzna, mógłby stać się sensem jej życia. Przecież to on miał ją ocalić. 

Przemierzał duńskie lotnisko, jego samolot odlatywał za kilkanaście minut, a on wciąż musiał pospieszać Kacpra. Szedł przed siebie obserwując prószący śnieg za wielkimi oknami lotniska. W pewnym momencie zatrzymał się. Kilka metrów dalej stała ona. Piękniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Rozmawiała przez telefon, żywiołowo gestykulując. Taka, jaką ją zapamiętał. Chciał do niej podejść. 
-Ej, stary, wszystko dobrze?  - Kacper szturchnął go ramieniem. - Co jest?
-Miśka. - odparł, jednak w tym momencie do dziewczyny podszedł młody mężczyzna, całując ją w policzek. 
-Gdzie? 
-Tam, stała tam przed chwilą. - pokazał chłopakowi, jednak jej tam już nie było. Został po niej tylko zapach mandarynek unoszący się w powietrzu. 
-Nie ma nikogo. -Kacper rozejrzał się ponownie. - Musiałeś się pomylić. 
-Była tam. -Przemek spojrzał na przyjaciela. - Była z jakimś facetem. 

20.12.2015r. Kopenhaga
Wrzucała kolejne rzeczy do walizki leżącej na dużym łóżku. Uśmiechała się. Była szczęśliwa. Wszystko wreszcie było na właściwych torach. Miała pracę, o której zawsze marzyła. Mężczyznę, który mógł stać się dla niej całym światem. Siebie. Już nie płakała po nocach. Nie budziła się szukając jego po drugiej stronie łóżka. Zaakceptowała fakt, że był tylko momentem w jej życiu. By mogła go naprawić. Przynajmniej spróbować to zrobić. Święta w tym roku miały być wyjątkowe. Pierwsze od lat, które spędzi w rodzinnym domu. Ze swoją rodziną. Tego ją nauczył, wybaczania. Wszystko można człowiekowi wybaczyć. Nie wszystko można zapomnieć, ale wybaczenie daje początek nowego etapu. Jej bliscy właśnie ten etap rozpoczynali. Cierpliwsi, mocniejsi. 

Przemierzała lotnisko, za kilkanaście minut samolot z nimi na pokładzie miał wzbić się ku górze. Czekała na chłopaka, który miał towarzyszyć jej w podróży. Był do niej podobny. Odnalazła go na końcu świata, mając nadzieję, że los pozwoli im zestarzeć się razem. Oboje tego potrzebowali. Poczuła wibracje, Karol kolejny raz próbował ją przekonać do zmiany zdania. 
-Witaj braciszku - przywitała się z uśmiechem. 
-Odbiorę was z lotniska - zawahał się. - Albo, że zmieniłaś zdanie i przylatujesz sama. 
-Nie, Aaron przylatuje ze mną. I proszę, bez żadnych komentarzy. 
-Co ty robisz, Miśka? Co ty robisz?
-Uczę się żyć bez niego. Muszę kończyć, widzimy się popołudniu. - uśmiechnęła się na widok zbliżającego się chłopaka. Rozpoczynała nowy etap w swoim życiu. Jeśli ktoś jej pozwoli, wróci tu, jako nowa osoba. Z nowym doświadczeniem, nową miłością przy boku. Wróci, by nie pamiętać. Ten nauczył ją wiele. Nauczył, że nie wszyscy są źli, a życie jednak ma tylko dwie barwy. Czerń i biel, a szarość zdarza się niezwykle rzadko.

22.12.2015r. Kraków
Siedział w ich ulubionej kawiarni na Starym Mieście. Tym razem nie przyjdzie, choć czekał, aż otworzą się drzwi i stanie w nich ze swoim uśmiechem na ustach. Dopiero teraz dostrzegł, że niezależnie od pogodny, nastroju, poru dnia czy roku zawsze uśmiech gościł na jej twarzy. Cieszyła się z każdej najmniejszej rzeczy, która spotkała ją w życiu. Choć przecież nie należała do nadmiernych optymistów. Zamiast niej, w drzwiach stanął Karol. Podszedł do niego i usiadł na wolnym miejscu.
-Możesz mi powiedzieć, co wy wyprawiacie? - zamiast powitania, od razu przeszedł do rzeczy. Właśnie to w nich cenił. Nigdy nie obijali w bawełnę. - Ciebie ledwo można poznać. Nie sypiasz, nie chodzisz na panienki, tylko trenujesz. Może już starczy, co?
-Karol.
-Ta, najprościej powiedzieć Karol. - przerwał Przemkowi. - Ona też tak mówi.
-A co mam ci powiedzieć? Że nie mogę bez niej żyć? Że nie mogę znieść myśli, że ktoś inny mógłby jej dotykać? Nie mogę, zadowolony!
-To dobrze. - upił kawę. - Bo ona sobie wymyśliła, że wychodzi za mąż.

*******
Spotkali się, nie spotkali się. Minęli, nie minęli. Tylko oni to wiedzą. Lepiej późno niż później ;)
Ściskam, do następnego. Już nie wiele zostało.
Wszystkich zainteresowanych zapraszam na coś nowego, czy dobrego nie wiem. Oceną zostawiam już Wam. W rolach głównych: W. Włodarczyk, K. Kwasowski i P. Czauderna. Od nich zaczynałam i na nich skończę. https://but-i-aint-done-much-healing.blogspot.com

7 komentarzy:

  1. Powiem Ci, że Kobieta faktycznie "zmienną jest" :) Teraz w sumie to szkoda mi Przemka. Faktycznie ją kocha. Ale z drugiej strony rozumiem Misię, bo tak jak napisałaś - wybaczył jest łatwiej niż zapomnieć. Czy można w ogóle zapomnieć, że ktoś, kogo się kochało, wbił Ci w serce nóż? Chociażby sama rana będzie Tobie o tym przypominała.
    "Bo ona wymyśliła, że wychodzi za mąż." - cudo! <3 I powiem Ci, że ją też rozumiem. Więc czekam na ten ślub z wielką niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, no nie wierze. Serio? Zmiana poglądów?
      I myślę, że jeśli kogoś naprawdę się kocha, to wszystko idzie w niepamięć. Jest się bardziej uważnym, ale kto nie popełnia błędów? :)

      Usuń
    2. No jakoś tak wyszło... Samo :) Ale to pewnie chwilowe :)
      Tak, wiem, że tak jest. Chociaż czasem uważam, że lepiej byłoby móc nie przebaczyć. I odsunąć się od tego, co było. Zacząć nowy etap, a tamten stanowczo zamknąć. Ale to moje zdanie :)

      Usuń
  2. Biedny Czauder... no kurde no. Czuję że Karol ma dobre intencje. Mimo że nie przepada za Przemkiem, chce pomóc tej dwójce, bo widzi cierpienie Michaśki.
    A czy Ty już wiesz, że Przemek wraca grać w Polsce?! :D
    Na nowego bloga zaraz wbijam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem. I robi mi to dzień :)
      A ja myślę, że Karol aż za bardzo go lubi.

      Usuń
  3. Bo ona sobie wymyśliła. No nie. Przemek cierpi dziewczyno. Ogarnij się! Ja mam nadzieję, że Karol jakoś podziała na nich i wszystko skończy się szczęśliwie, choć na to akurat się nie zanosi niestety,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana,
    Zapraszam na nowość na http://kruszymy-sie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń