Siedziała na balkonie swojego nowego mieszkania, pijąc kawę. Delektowała się ciepłym początkiem kolejnego dnia swojej samotności. Przyzwyczajała się do nowego życia, nowego miasta, nowego kraju. Coraz bardziej zaczynało jej się tu podobać. Robiła to, co najbardziej kochała w życiu. Była wolna. Bynajmniej tak jej się wydawało. Nie wiedziała, co robił. Gdzie był. Z kim spędził ostatnią noc. Wciąż bolało, ale wiedziała, że popełniła błąd. Powinna była pozwolić mu mówić. Wciąż chciała być najważniejsza w jego życiu. Chciała być jedyna. Nie była. Dlaczego więc tak bardzo, nie potrafiła zaakceptować obecnego stanu rzeczy? Wybrała numer Karola, kiedy usłyszała jego chłodny głos omal się nie rozpłakała.
-Witaj braciszku, - upiła łyk kawy. - Wolny?
-Tak, od wczoraj. Miśka, kiedy ty wracasz? - Karol zapytał oficjalnie.
-Nie wracam. Mam zamiar zostać tu przez jakiś czas. Może na zawsze.
-Siostra, może chociaż z nim...
-Nie! - przerwała mu. - Muszę kończyć, opiekuj się Mają. - rozpłakała się.
Wszyscy wiedzieli, co będzie dla niej lepsze. Powinna z nim porozmawiać. Powinna, ale wtedy wiedziała, że przegrałaby na starcie. Wybaczyłaby mu wszystko. Naprawdę go kochała.
18.08.2015r. Kopenhaga.
Zaczynał kolejny dzień bez jej obecności. Bez jej uśmiechu. Bez jej dotyku. Bez niej w jego marnym życiu. Prawda była jednak taka, że sam wyrzucił ją ze swojego życia. Ktoś nazwałby to instynktem, ktoś inny wyrachowaniem, on ratunkiem. Taki już był. Taki się urodził. Tego jednego bał się w życiu... straty. Tak powiedziałby przed nią. Po niej nie było już nic. Zostawiła po sobie większą zadrę niż Ania. Dokonał wyboru za nich dwoje. Bolało. Każdy oddech bez niech wydawał się być koszmarem. Jeśli tak cierpi się po miłości swojego życia, on gotowy był to znosić do końca życia.
-Cześć stary. - Kacper poklepał przyjaciela po plecach. - Jak się masz?
-Zaczynam nowe życie, jak mam się mieć. -odparł patrząc przed siebie.
-Mają tu niezłe kluby, a dziewczynki są całkiem spoko. -Kacper charakterystycznie poruszył brwiami.
-Skończyłem z tym. - Przemek spojrzał na przyjaciela. - Już mnie nie kręcą. Teraz muszę zrobić wszystko, by mi wybaczyła i wróciła do mojego świata.
-Przemek.
-Kocham ją, bracie. -chwycił walizkę i ruszył przed siebie. - Jak nigdy żadną i nigdy żadnej. Jeśli nie ona, innej nie będzie. -tamta majowa była ostatnia. Musiałaby być. Jeśli będzie trzeba, pójdzie się leczyć.
Życie bez niej było prostsze. Ułożone. Przewidywalne. Każdy dzień zaczynał i kończył w ten sam sposób. Chodził do tych samych klubów, podrywał dziewczyny, a potem budził się nie pamiętając nic. Żył. Tak, jak większość ludzi w jego wieku. Nie rozumiał więc, co robił źle. Był normalnym chłopakiem w swoim wieku. Chciał wykorzystać swoje życie na maksa. Spróbować wszystko. Mieć wszystko. A potem pojawiła się ona. I dopiero teraz, gdy zabrakło jej w jego życiu, zrozumiał, jak bardzo się mylił. To z nią mógł osiągnąć wszystko. Z nią mógł dojść na koniec świata. Z nią był w stanie spróbować wszystkiego. Z nią dopiero poznał smak prawdziwego życia. A potem zawrócił. Wystraszył się, że nie sprosta. Że któregoś razu zawiedzie ją, gdy najbardziej będzie go potrzebowała. Jego Michalina.
Zaczynał kolejny dzień bez jej obecności. Bez jej uśmiechu. Bez jej dotyku. Bez niej w jego marnym życiu. Prawda była jednak taka, że sam wyrzucił ją ze swojego życia. Ktoś nazwałby to instynktem, ktoś inny wyrachowaniem, on ratunkiem. Taki już był. Taki się urodził. Tego jednego bał się w życiu... straty. Tak powiedziałby przed nią. Po niej nie było już nic. Zostawiła po sobie większą zadrę niż Ania. Dokonał wyboru za nich dwoje. Bolało. Każdy oddech bez niech wydawał się być koszmarem. Jeśli tak cierpi się po miłości swojego życia, on gotowy był to znosić do końca życia.
-Cześć stary. - Kacper poklepał przyjaciela po plecach. - Jak się masz?
-Zaczynam nowe życie, jak mam się mieć. -odparł patrząc przed siebie.
-Mają tu niezłe kluby, a dziewczynki są całkiem spoko. -Kacper charakterystycznie poruszył brwiami.
-Skończyłem z tym. - Przemek spojrzał na przyjaciela. - Już mnie nie kręcą. Teraz muszę zrobić wszystko, by mi wybaczyła i wróciła do mojego świata.
-Przemek.
-Kocham ją, bracie. -chwycił walizkę i ruszył przed siebie. - Jak nigdy żadną i nigdy żadnej. Jeśli nie ona, innej nie będzie. -tamta majowa była ostatnia. Musiałaby być. Jeśli będzie trzeba, pójdzie się leczyć.
Życie bez niej było prostsze. Ułożone. Przewidywalne. Każdy dzień zaczynał i kończył w ten sam sposób. Chodził do tych samych klubów, podrywał dziewczyny, a potem budził się nie pamiętając nic. Żył. Tak, jak większość ludzi w jego wieku. Nie rozumiał więc, co robił źle. Był normalnym chłopakiem w swoim wieku. Chciał wykorzystać swoje życie na maksa. Spróbować wszystko. Mieć wszystko. A potem pojawiła się ona. I dopiero teraz, gdy zabrakło jej w jego życiu, zrozumiał, jak bardzo się mylił. To z nią mógł osiągnąć wszystko. Z nią mógł dojść na koniec świata. Z nią był w stanie spróbować wszystkiego. Z nią dopiero poznał smak prawdziwego życia. A potem zawrócił. Wystraszył się, że nie sprosta. Że któregoś razu zawiedzie ją, gdy najbardziej będzie go potrzebowała. Jego Michalina.
Nie był sobą i wątpił, że jeszcze kiedykolwiek znów będzie sobą. Był tchórzem. Obiecał sobie, że jeśli kiedykolwiek ją zrani, strzeli sobie w łeb. Nie strzelił. Nawet tego nie potrafił zrobić porządnie. Dzwonił, ale nie odbierała. Pisał, ale nie odpisywała. Wysyłał listy, ale każdy wracał nie otwarty. Szukał jej, ale zapadła się pod ziemię. Więc pił. Po Prostu. By zapomnieć. By znaleźć ukojenie. Nie znalazł. Śniła mu się każdej nocy. Powracała i szeptała kolejne nadzieje na lepsze dni. Zranił ja. Kolejną kobietę, którą pokochał całym sobą. Nie cofnie tego, nie wymaże z pamięci. Zostanie z nim. Była jego destrukcją. Rozpadał się z każdym kolejnym dniem bez niej. Dlaczego człowiek rozumie pewne rzeczy, gdy jest na nie za późno. O parę złych słów za dużo. Nie wybaczy mu. Tego był pewien. On sam by sobie tego nie wybaczył. Naprawiła go, niszcząc jednocześnie jeszcze bardziej.
-Mam jej nowy numer - zaspany odebrał telefon. -Wyślę ci.
-Dziękuje Karol.
-Nie robię tego dla ciebie. - odparł oschle. - Gdyby tu chodziło o ciebie, już nie posiadałbyś wszystkich palców. Chodzi tylko i wyłącznie o moją małą siostrzyczkę. Jej naprawdę na tobie zależy. Nie ważne, co mówi. Ważne, jak mówi.
-Karol...
-Ty nic nie mów. - przerwał mu. - Jeśli myślisz, że wystarczy mi powiedzieć, że żałujesz, to sorry, ale na mnie nie działa. Jeśli ona ci wybaczy, ok. Już raz patrzyłem, jak zbiera kawałeczki siebie. Ale po tobie nawet kawałeczki nie zostały. Ona rozsypała się w pył.
On też się rozsypał. Patrzył na uśpiony obraz miasta. Jego życie bez Michaliny nie było nic warte. Czasem zazdrościł rodzicom, że po tym wszystkim, potrafili znaleźć siebie. Tak po prostu. On jednak nigdy nie wybaczył ojcu. To przez niego wszystko się zaczęło.
******
Bardzo proszę nie bić. Oboje zaczynają nowy etap i kto wie, co może zdarzyć się w tej Danii. A miało się nie wydać od razu.
Ściskam mocno.
-Mam jej nowy numer - zaspany odebrał telefon. -Wyślę ci.
-Dziękuje Karol.
-Nie robię tego dla ciebie. - odparł oschle. - Gdyby tu chodziło o ciebie, już nie posiadałbyś wszystkich palców. Chodzi tylko i wyłącznie o moją małą siostrzyczkę. Jej naprawdę na tobie zależy. Nie ważne, co mówi. Ważne, jak mówi.
-Karol...
-Ty nic nie mów. - przerwał mu. - Jeśli myślisz, że wystarczy mi powiedzieć, że żałujesz, to sorry, ale na mnie nie działa. Jeśli ona ci wybaczy, ok. Już raz patrzyłem, jak zbiera kawałeczki siebie. Ale po tobie nawet kawałeczki nie zostały. Ona rozsypała się w pył.
On też się rozsypał. Patrzył na uśpiony obraz miasta. Jego życie bez Michaliny nie było nic warte. Czasem zazdrościł rodzicom, że po tym wszystkim, potrafili znaleźć siebie. Tak po prostu. On jednak nigdy nie wybaczył ojcu. To przez niego wszystko się zaczęło.
******
Bardzo proszę nie bić. Oboje zaczynają nowy etap i kto wie, co może zdarzyć się w tej Danii. A miało się nie wydać od razu.
Ściskam mocno.