Była niedziela, a on zamiast pójść z chłopakami na piwo wracał do domu. Wracał do niej. Wybaczyła mu wszystko. Każde kłamstwa, każdy błąd popełniony w przeszłości. Była. Każda podbita piłka była jego udziałem, każda wygrana akcja miała swój początek w jego obronie. Na boisku był nie do przeskoczenia. Znów grał. Znów kochał to robić. Tak, jak kochał dziewczynę, która czekała na niego przed halą, ubrana w koszulkę z jego nazwiskiem.
-Ej zwolnij. - Kamil chwycił przyjaciela pod ramię. - Wychodzimy, a ty nie idziesz z nimi? Chory jesteś? Wyrywasz panienki przed meczem, czy jak?
-Zmęczony jestem. -odparł i chwytając kurtkę wyszedł z szatni. Stała oparta o ścianę i zawzięcie rozmawiała z Piotrkiem.
-Dlatego uważam, że tak będzie lepiej. Michaśka, twój ojciec mnie zabije, jeśli jeszcze raz.
-Dlatego ci mówię, że tak jest ok. - przerwała mu. - I tak większość czasu spędzałam tutaj. A tak dokładam się Przemkowi do czynszu i sprzątam po jego panienkach. - uśmiechnęła się do chłopaka. -A on odstrasza każdego, który tylko próbuje wsadzić mi rękę pod sukienkę. -Idziesz z nimi? Kamil robi imprezę, czy coś. -zapytała Przemka.
-Z tobą wszędzie. - chwycił dziewczynę w pasie. - Tylko grzecznie mi, jak ja będę zajmował się sobą. Trójkąt to przyjemność, ale czworokąt to już tłok.
-Zboczeniec - trzepnęła go delikatnie w ramię, śmiejąc się przy tym wesoło.
-Oczy wam się świecą. - Piotr spojrzał na dwójkę i intensywnie myślał. - Wy coś przed nami ukrywacie!
-Jego kochankę pod łóżkiem, mojego mafioso w piwnicy -uśmiechnęła się do Piotrka - I dwójkę dzieci z mojego pierwszego małżeństwa z Kadziewiczem. On się jeszcze oficjalnie niczego nie dorobił. -Przemek zaśmiał się głośno. - Ej, a my mamy w ogóle piwnicę?
-Tak, przecież tam trzymasz resztki, tych panienek, które jemy na obiad, zapomniałaś? Koniec z ozorkami! Źle na pamięć ci wpływają.
-Tylko nie ozorki! - pisnęła. - Lepiej już zabierz mi paluszki.
-Tylko nie ozorki! - pisnęła. - Lepiej już zabierz mi paluszki.
-Wy jesteście nienormalni! Ja z wami nie siedzę! - odrzekł przechodzący obok nich Michał. -Ja jeszcze potrzebuje mój ozorek.
-Zatańcz ze mną - siedzieli w klubie od dłuższej chwili. A Przemek wciąż próbował namówić ją na taniec.
-Nie tańczę. Nie umiem - odpowiedziała, popijając sok.
-Ze mną musisz. - zbliżył się. - Albo śpię z Mają na kanapie.
-To jest szantaż - wstała. - Ale za to skuteczny.
Bujali się w rytm spokojnej melodii. Położył jej ręce na talii, a ona objęła go w karku. Było im tak dobrze, tak spokojnie. Jakby znali się całe życie.
-Spędź ze mną święta. -wyszeptał jej do ucha. -Tylko te święta.
05.04.2015, Bielsko Biała
Obudziła się zdecydowanie w nie swoim łóżku. Chwilę zajęło jej uświadomienie sobie, że Przemek wręcz siłą wymógł na niej, spędzenie świąt z jego rodziną. Wiosna tego roku była wyjątkowo ciepła i piękna. Świat przygotowywał się na nadejście słonecznych dni. Spojrzała na człowieka śpiącego obok niej. Był taki spokojny i opanowany. Niewinny. Jak nie on. Nie jej Przemuś. Człowiek, który wpływał na nią kojąco. Znowu czuła, że ma rodzinę. Ma kogoś, na kim mogła polegać. Kogoś, kto stanął by za nią, nawet wtedy, gdyby popełniła największą zbrodnię tego świata.
-Dlaczego nie śpisz? - zapytał zachrypniętym głosem, takim jakim najbardziej lubiła.
-Wiesz, że to moje pierwsze prawdziwe święta od bardzo dawna. -odpowiedziała cicho, spoglądając przez okno.
-Wiem, ale nie ostatnie. Od teraz każde będą tak wyglądały.
-Nie obiecuj, Przemek. Nie można zaplanować przyszłości. - Michalina spojrzała na chłopaka. - Bardzo bym chciała, żeby tak było. Ale nie zawsze ma się to, czego się pragnie.
-Ja chce tylko ciebie, więc nie ma innej opcji.
-Jeszcze pomyślę, że mi się oświadczasz - zaśmiała się.
-A jeśli tak? - przytrzymał jej twarz, chcąc mieć pewność, że nie odwróci wzroku.
-Wtedy powiedziałabym ci, że ci współczuje. - przerwała. Ale widząc jego smutne oczy, dodała od razu. - Współczuje ci, że będziesz musiał znosić mnie do końca moich dni. - Przemek pocałował dziewczynę, tak, jak nigdy wcześniej.
-To dobrze, inaczej siłą musiałbym cię do tego kościoła zaciągnąć.
Po śniadaniu Przemek wyciągnął dziewczynę na spacer. Lubiła jego rodzinę, ale czasem czuła, że mają jej za złe, że weszła aż tak w jego życie.
Po śniadaniu Przemek wyciągnął dziewczynę na spacer. Lubiła jego rodzinę, ale czasem czuła, że mają jej za złe, że weszła aż tak w jego życie.
-Jest u nas taki zwyczaj, że ta, która będzie miała największe powodzenie, ta która będzie najbardziej mokra, wyjdzie za mąż w ciągu roku.
-Przemuś, to dopiero jutro - uśmiechnęła się.
-Jutro będziemy w drodze na mecz. - Przemek zrobił cwaną minę, - A ja chciałbym, żebyś już zawsze była moja. Więc... - zaczął zbliżać się do dziewczyny. A ta dopiero teraz zorientowała się, że znajdują się nad jeziorem.
-Przemek, nie zrobisz tego. - zaczęła uciekać, jednak siatkarz był zdecydowanie szybszy i silniejszy od niej. - Przemuś, ja cię tak ładnie proszę. Przemusiu, nie zrobisz tego swojej Miśce, prawda?
-Owszem zrobię. - po czym wrzucił dziewczynę do wody. Słyszała, jak się śmieje. W pewnym momencie, zniknęła mu z pola widzenia. Niewiele myśląc skoczył za nią.
Nie odezwał się do niej całą drogę powrotną. Byli cali mokrzy, a do tego wkurzony Przemek. Jednak nawet to nie było w stanie popsuć Michalinie dobrego humoru.
Nie odezwał się do niej całą drogę powrotną. Byli cali mokrzy, a do tego wkurzony Przemek. Jednak nawet to nie było w stanie popsuć Michalinie dobrego humoru.
-Przemuś, no. - próbowała kolejny raz. - To tylko taki malutki żar...
-Malutki? Michaśka, ja naprawdę myślałem, że się topisz.
-To nie trzeba było mnie wkurzać. - odgryzła mu się. - Przemek no. - zaśmiała się. - Nigdy nie byłam szczęśliwsza, wiesz? Dałeś mi wszystko. - pocałowała go. - Strasznie cię lubię, wiesz?
******
Hej,
młodzi, piękni, zakochani, A potem żyli długo i szczęśliwie.Ups, to nie ta bajka.
Na pytania z nominacji odpowiem najpóźniej do środy.
Ściskam.
Hej,
młodzi, piękni, zakochani, A potem żyli długo i szczęśliwie.
Na pytania z nominacji odpowiem najpóźniej do środy.
Ściskam.
Jej nawet nie wiesz, jaką przyjemność mi zrobiłaś. Oni są tacy uroczy. Miłość bije od nich i bardzo dobrze. I ta zmiana o Przemka. Super.
OdpowiedzUsuńAle rozdział i tak wygrywają ozorki.
Niezmiernie mi miło czytać takie słowa. Dziękuje :)
UsuńTak, ozorki biją wszystko :)
Kochana, dlaczego mam wrażenie, że jest za pięknie i coś się spieprzy? :)
OdpowiedzUsuńPrzemiana Przemka jest genialna, ale czy Misia da radę się zmienić?
Czekam, bo coś mi spokoju nie daje :)
Oj, od razu zakładasz czarny scenariusz. Może wcale nie będzie tak źle :)
UsuńAle dlaczego Misia miałaby się zmieniać?
Powinno być jeszcze przed świętami, ale niczego nie obiecuje. Ostatnio obiecała i dałam du.... :)
Skąd u Ciebie taki optymizm?
UsuńMisia się blokuje. Tzn według mnie.
Ok, poczekam. I nie dawaj dupy ;)
Tak przeczuwam. :) A Misia ma po prostu trudne doświadczenia. Już kiedyś kochała i przez chorobę straciła wszystko. Może dlatego :)
UsuńPinka, właśnie. "Już kiedyś kochała i straciła", a teraz boi się zaufać znowu. Wiesz, jak ja to rozumiem? :)
UsuńI tylko to "lubię" na końcu mi nie pasuje... Przemiana Czaudera jest po prostu niesamowita! Jak jedna dziewczyna może na niego wpłynąć jest po prostu niesamowite!
OdpowiedzUsuńDziewczyno, wiesz ile ja czekałam na ten rozdział? Dziś zaglądnęłam tu chyba z 10 razy!
Buziaki!
Em.
Oj, nie doszukujmy się drugiego dna :)
UsuńJak zaczynałam pisać, sama nie wiedziałam, że Przemek zmieni się, aż tak. Ale najwidoczniej miłość może wszystko. :)
Nawet nie wiesz, jaki miód lejesz na moje serce. Ja naprawdę nie spodziewałam się, że ktoś może na to powyżej czekać. Bardzo dziękuje! ;)