Podniósł leniwie powieki. Uśmiechnął się delikatnie i przyciągnął dziewczynę bliżej siebie. Natarczywy dzwonek do drzwi odzywał się, co chwilę, nie pozwalając na dalszy odpoczynek.
-Idź otwórz - Miśka nie otwierając oczu zwróciła się do chłopaka - Może to coś ważnego.
-Niech myślą, że nas nie ma. - ucałował jej czoło.
-Przemek, przecież ktoś musi być. To może być podejrzane. - usiadła patrząc karcąco na swojego mężczyznę. Lubiła, tak o nim myśleć. - Ja wstanę.
Patrzył z zachwytem w oczach, jak poprawia włosy i szuka bluzy. Nie znajdując jednak niczego, powolnym krokiem zmierza ku drzwiom. Przymknął oczy i szczelnie otulił się kołdrą. Nie miał zamiaru zdradzać swojej obecności.
-No wreszcie, już myślałem, że cię ufo porwało. - wesoły głos Grześka zwiastował koniec spokoju. - Kawę to wy macie, dzieci?
-Mamy. - odpowiedziała ziewając. - A wy, co tak z rana urządzacie sobie odwiedziny? - zapytała nastawiając wodę i szykując kubki.
-No pomyśleliśmy sobie. - spojrzał na kolegów - Że pewnie nudzi ci się samej w tym wielkim mieszkaniu. Więc korzystając, że masz nas pod rękę, przyszliśmy ci potowarzyszyć. - uśmiechnął się dumnie i puścił dziewczynie oczko.
-A śniadanie szanowni panowie jedli? - zapytała kręcąc głową. Odpowiedzieli jej tylko uśmiechami od ucha do ucha. - Tak myślałam. - zaśmiała się. - To co panowie by sobie zjedli? Szef kuchni serwuje jajeczniczkę z pomidorami i szczypiorkiem albo ulubione danie nieobecnego gospodarza owsiankę z żurawinką i banankiem.
-Tosty z dużą ilością jajek i ketchupu. - odrzekł milczący do tej pory Kamil. - Ewentualnie może być tatar z frytkami - uśmiechnął się do dziewczyny.
-Ty, nie przesadzaj. Michaśka się jeszcze zdenerwuje i nie zjemy nic. - Michał spojrzał groźnie na kolegę z drużyny. - A ja jestem taaaaki głodny.
Michalina pokręciła tylko głową. Postawiła przed chłopakami kubki z parującą cieczą i zabrała się za śniadanie. Miała wreszcie swoje miejsce na ziemi. Swojego mężczyznę, przyjaciół, wewnętrzny spokój.
-Michaśka? A to nie jest przypadkiem koszulka Przemusia? - Grzesiu zjawił się przy dziewczynie. - Malinka na szyi. Czy ty chcesz nam coś powiedzie? - zapytał stając w lekkim rozkroku z rękami na biodrach.
-A tak. - złapała się za głowę. - Zapomniałam wam powiedzieć, że dorabiam sobie na ulicy. - popukała się w czoło. - Jakbyś nie pamiętał, twoją koszulkę też posiadam, a to to uczulenie na maliny.
-Aaaa. - Grzesiek odetchnął z ulgą. - A ja myślałem, że nas zdradzasz z tymi drugimi.
Wracali z treningu piechotą. Przemek uparł się, że musi jej pokazać coś, o czym wiedzieli tylko nieliczni. Wiedziała, że chciał z nią porozmawiać. Obawiała się tej rozmowy. W jej rozumieniu, dobrze było tak, jak teraz. Też zbędnych obietnic, analiz. Tu i teraz. Gdy dowiedzą się chłopcy, wszystko wywróci się do góry nogami. Kiedyś i tak się dowiedzą, ale teraz nie była na to gotowa. Już raz zaufała mężczyźnie. Miał być tym jednym na zawsze.
-Przemuś, a może po prostu niech jest, jak jest? - zapytała chwytając chłopaka za rękę. - Wiesz, co będzie, jeśli wszyscy się dowiedzą.
-Ale ja mam dość śliniącego się do ciebie Grześka i patrzącego na każdy mój ruch Kamila. - odpowiedział, przyciągając dziewczynę bliżej.
-Dopiero będzie patrzył ci na ręce.
-Jesteś moja i chce, żeby wiedzieli o tym wszyscy.
-Dobrze. Więc im powiedzmy. Jak przeżyjesz moich rodziców, Grzesiek nie będzie ci straszny. - uśmiechnęła się i spojrzała na chłopaka.
-Twoi rodzice? - stanął w miejscu z malującym się w oczach przerażeniem.
-Przecież jestem twoja, tak? A zgodę moich rodziców masz?
-Ale to twoi rodzice. - patrzył na nią wzrokiem małego chłopca.
-Kochanie, przecież i tak kiedyś będziesz ich błagać o moją rękę. - dotknęła policzka chłopaka. - Dobrałeś się do mojego wiana, więc musisz teraz się ze mną ożenić. Więc nie chce cię straszyć, ale o ile mój ojciec cię nie zgładzi, to chłopców też przeżyjesz. - widząc minę Przemka wybuchła śmiechem. - Żartuje przecież. Polubią cię.
-Chcesz, żebym na zawał zszedł? - zapytał, głęboko oddychając. - Nie strasz.
-To jak? Mówimy im?
-Nie. Jeszcze chce pożyć, tak na wszelki wypadek, tylko mówię.
Patrzyła na śpiące oblicze miasta. Kilka miesięcy temu przyjechała tu z wyraźnego powodu. Miała przywrócić Przemka do życia. Nie dostała tego zadania wprost. Ba, sama zgłosiła się na ochotnika. Teraz był jej. Z każdym kolejnym dniem, kochała go coraz bardziej i wiedziała, że w dniu, w którym zniknie z jej życia, będzie jej ostatnim. Kiedy odszedł Jakub, nie płakała. Zamknęła się w swoim pokoju i patrzyła na wiszącą w szafie suknie ślubną. Nie miała żalu, choć rozrywało się jej serce. Teraz wiedziała, że ich ostatni dzień, będzie końcem jej świata. Zamiast uleczyć jego, uleczyła siebie. Zamiast zmienić jego, zmieniła siebie. Kochała go i dlatego wiedziała, że on kocha ją. Ale miłość w ich przypadku nie wystarczy.
********
Hejo!
Żeby nie zanudzać i nie przeciągać. Jak widzicie mają się dobrze i to powinno wystarczyć.
Moje drogie z okazji zbliżających się świąt, chciałabym Wam życzyć spokoju i radości. Odpocznijcie sobie, pobądźcie z najbliższymi. Mokrego dyngusa i wypasionego Zajączka.
W wolnej chwili zapraszam na Wojciecha i Nikolaya, gdzie znajdziecie coś nowego.
W odpowiedniej zakładce znajdziecie odpowiedzi na pytania zadane przez Sylvia S., chętnych zapraszam :)
Hejo!
Żeby nie zanudzać i nie przeciągać. Jak widzicie mają się dobrze i to powinno wystarczyć.
Moje drogie z okazji zbliżających się świąt, chciałabym Wam życzyć spokoju i radości. Odpocznijcie sobie, pobądźcie z najbliższymi. Mokrego dyngusa i wypasionego Zajączka.
W wolnej chwili zapraszam na Wojciecha i Nikolaya, gdzie znajdziecie coś nowego.
W odpowiedniej zakładce znajdziecie odpowiedzi na pytania zadane przez Sylvia S., chętnych zapraszam :)
Kochani i dbajcie o siebie. Badajcie się przy każdej możliwej okazji. Zdrowie jest najważniejsze. Kolejny raz los mi to uświadomił.
Stjup ten dla Ciebie. Obyś tak, gdzie teraz jesteś, był szczęśliwy. Niech muzyka już zawsze gra w twoim serduchu. A ze mną zostaną te minięcia na pokręconych stadionowych korytarzach. Na tamtą imprezę i ja się wybieram. Do miłego!